Chłodniki litewskie w Białowieży – test

Tak na dobry początek – stary wpis z bloga graf-zero.blogspot.com

TEST CHŁODNIKÓW LITEWSKICH Z BIAŁOWIESKICH RESTAURACJI

Restauracja Pokusa – Niewielka i niepozorna, ale całkiem przyzwoita restauracja znajdująca się na skos od ekskluzywnego hotelu Żubrówka (i restauracji o takiej samej nazwie). Chłodnik podawany jest na dużym talerzu z kilkoma pieczonymi ziemniakami serwowanymi osobno. Podstawa zupy jest przepyszna, zupełnie nie kwaśna, lekka delikatna, prawie że wchodząca w słodycz. Fantastycznie współgrają z tym ogórki i odrobina ostrzejszej rzodkiewki. Odrobina szczypiorku i natki pietruszki dopełniają smaku. Zupa jest świetna i na pewno warta polecenia, cena atrakcyjna. Pojawia się tylko jedno pytanie, czy to aby na pewno jest chłodnik LITEWSKI? Nie jestem znawcą, ale wydaje mi się, że chłodnik litewski przygotowuje się z dodatkiem botwinki i buraczków. Jednak wobec fantastycznego smaku, jest to problem drugorzędny.

Porcja: 300 g.

Cena: 8 zł.

Subiektywna ocena: 9/10

Restauracja Żubrówka – Czterogwiazdkowy hotel, więc i wymagania w stosunku do restauracji rosną. Oczywiście rosną także i ceny, i to w stosunku do Pokusy dwukrotnie. Zupa podawana jest w nieco mniejszym talerzu, dodatkowo serwuje się cztery gotowane ziemniaki. Niestety smak nie powala, chłodnik jest mocno kwaskowy i to zabija wszelkie niuanse. Czuć, że podstawa dania jest zupełnie inna niż w poprzedniej restauracji. Są za to obowiązkowe buraczki i botwnika, jest też obowiązkowe jajko. W zasadzie chłodnik, nie jest zły – raczej poprawny jednak spodziewałem się czegoś lepszego. Rozczarowanie również przy ziemniakach, wprawdzie polane masłem, ale jeden z nich ma na tyle twardą warstwę, że nie da się do nawet przełamać łyżką. Czyżby był po prostu odgrzany? Mimo wszystko jestem zadowolony – dzień był ciepły, chłodnik spełnił swój cel i zaspokoił głód.

Porcja: 250 g.

Cena: 16 zł

Subiektywna ocena: 6/10

Restauracja Carska – Znana białowieska restauracja (chyba) należąca do lokali dzierżawionych przez p. Magdę Gessler. Zlokalizowana w starym budynku stacji kolejowej (na bocznicy stoją lokomotywy i wagony osobowe), z pokojami mieszkalnymi w dawnej wieży ciśnień. W karcie nie znajduję chłodnika (przerażenie:P), ale jest okazuje się, że jest pod zupą zależną od pory roku. Bardzo szybko otrzymuję zamówioną potrawę. Co tu dużo mówić… niebo w gębie. Wprawdzie na początku chłodnik jest lekko kwaskowy, ale po chwili znajduję w zupie wąskie paski wędzonki, które w smaku wysuwają się na pierwszy plan. Są oczywiście buraczki i botwinka, jest (co trochę mnie zaskoczyło) czosnek. I o dziwo pasuje do tej zupy wyśmienicie. Jest też jajko na twardo, a wszystko to wyśmienicie współgra ze sobą. Jest tylko jeden problem – kilka machnięć łyżką i nie ma zupy. Porcja jest tak mała, że nie damy rady się nią najeść. A kosztuje swoje – no ale, za jakość się płaci.

Porcja: 100g (?), może nawet 80.

Cena: 18 zł.

Subiektywna ocena: 10/10

W zasadzie trudno jest mi wyłonić zwycięzcę. Wprawdzie najlepsze wrażenie smakowe zostawił u mnie chłodnik z „Carskiej”, no ale ta cena i porcja… W takim wypadku pozostaje mi więc przyznać pierwsze miejsce i „Carskiej” i „Pokusie” – „Żubrówka” niestety rywalizacji nie wytrzymuje.

1 comments

Dodaj komentarz