Krupe – upał

 IMGP3040 (Kopiowanie) „Lato wybuchło z całych sił” śpiewa Rogucki, ale to przecież jeszcze maj, a nie sierpień. A jednak czuję na sobie palące promienie słońca. Idę już godzinę od zapomnianej stacji kolejowej w Żulinie. Na szczęście, muszę w końcu porzucić asfaltówkę i przejść na piaszczystą drożynę. Jest trochę lepiej, gorąco nie bije od piasku tak mocno jak od czarnego niczym smoła nawierzchni. Na chwile przed tym nim dostrzegę cel mojej wędrówki wracam do rzeczywistości. Potem ukazuje mi się zamek. Skąpany w zieleni, czerwonobrunatny kloc potężnych murów, dumnej magnackiej siedziby. Z daleka wygląda naprawdę dobrze, wyobrażam sobie jakie wrażenie musiał robić na podróżujących w XVII wieku. Przedsmak Lublina bądź Zamościa – zależnie od tego w którą stronę jechałeś.
Wewnątrz jest już gorzej. Kilkadziesiąt kroków to w jedną, to w drugą stronę. Obok scena i przygotowania do festynu „Gwiazdy na zamku”. Parasol nieśmiertelnego Żubra. Powoli obchodzę grube mury. Znowu dopada mnie upał. Jest maj 2014 roku, równie dobrze jednak mógłby być rok 1577, gdy Paweł Orzechowski ziszczał swoje marzenie. Czy przewidział, że podetnie je najazd nie Rusinów czy Tatarów, ale dalekich wówczas i nierealnych jak senny majak Szwedów? Chyba nie. Tym bardziej nie mógł wiedzieć, że po latach w tych dumnych murach gzić się będzie upojony piwem plebs. On sam zaś, ukarany za grzechy herezji, będzie jako cień spoglądał na to wszystko znad zamkowego stawu.
IMGP3042 (Kopiowanie)
W pobliskim sklepie spożywczym kupuję trochę słodkich ciastek i butelkę mrożonej herbaty. Siadam na ławce obok miejscowego pijaczka. Podchodzi jakiś chłopak i podaje jemu i mnie rękę na przywitanie. Gawędzą chwilę o zbliżającej się imprezie, ale bez szczególnej atencji.
Ruszam w dalszą drogę. Nie pamiętam z niej zbyt wiele. Upał morduje pamięć. Przed oczyma przesuwają mi się jakieś krajobrazy, pomniki, fabryczne zabudowania. Rzeczywistość płynie. Świadomość wraca w Krasnymstawie. Na dworcu autobusowym jakaś dzierlatka unosi do góry różową bluzkę i szepcze: „Kurwa wolę zimę, sto razy”.  Mam ochotę coś powiedzieć lub zrobić, ale gorąco odbiera mi siły. Wycofuję się w cień, lecz tam również nie znajduję ukojenia.
IMGP3043 (Kopiowanie)

2 comments

  1. Nie mieć sił jak dzierlatka podnosi do góry bluzkę, to już poważny stan wymagający badań lekarskich. 🙂

    Każdy zrujnowany pałac szlachty i magnaterii (bez idealizowania owych), był cegłą w budowie Polski przaśnej, chłopskiej, funkcjonującej do dziś.

    1. Ano to prawda dosłownie i w przenośni.
      A co do dzierlatki to ja zawsze powtarzam, że mam +10 do odporności na zimno, ale za to -10 do odporności na gorąco 😀

Dodaj komentarz