Serbia

Retrospektywa – Belgrad

Na starym blogu pozostało jeszcze kilka wpisów, które jak sądzę, warto ocalić. Stąd taka wspomnieniowa seria. Na początek – Belgrad sprzed czterech lat:

To był pierwszy dzień. Stałem na ruinach belgradzkiej twierdzy i patrzyłem w stronę mostu na Sawie. Zmęczony lotem, zły że nic tu z egzotyki wschodu, że jedynie cyrylica, cerkwie, tłuste jedzenie i ludzie szarzy jak u nas. Patrzyłem na te światła, jak jakiegoś Krakowa, Paryża czy innego Mediolanu. Byłem zły bo nie tego tu szukałem. Odwróciłem głowę, spojrzałem na południe i oniemiałem. To była nicość. Pradawne, absolutne nic. W miejscu gdzie Sawa wpadała do Dunaju. Pustka. Wtedy po raz pierwszy zacząłem naprawdę rozumieć Serbów. Siedzieli tu setki lat, patrzyli na północ, na światła Habsuburgów, na pieprzony Wiedeń, cały ten lukurwany szyk i styl. A za nimi była czarna dziura. Turcy, krzywe szable, turbany islam, wielożeństwo. I to wszystko lazło z butami w ich cerkwie, w ich święte ikony, dymy kadzideł, w ich prawosławne chramy. Oni zaś żyli ściśnięci przez dzicz i przez nadludzi. Stąd ta nienawiść. Stąd to wspaniałe, niczym nie zmącone pierwotne uczucie nienawiści do wszystkiego co nie jest choć odrobinę serbskie.

Wyobrażałem sobie, ze tutaj właśnie stał Jan Hunyady, opuszczony przez wszystkim spisany na straty przez wyrachowany Zachód, przez swoich Węgrów, papieża, dożę i resztę cywilizowanego świata. Stał i patrzył jak pada zewnętrzny mur Belgradu. Do ataku szli janczarzy – fanatyczna gwardia sułtana zmiotła nadzieje obrońców, po czym długim  wężem wlała się w belgradzką dolinę. Hunyady nawet się nie poruszył. On i jego żołnierze doskonale wiedzieli co będzie dalej. I ów Węgeir, wraz garstką Serbów, swoich, Polaków i krzyżowców, w jednej chwili posłał do diabła najbardziej elitarną jednostkę wojskową jaką kiedykolwiek miał Islam. Tak po prostu. Dla nich zupełnie normalne było wyłożyć doliny smołą, olejem i wszystkim co tam jeszcze mieli pod ręką. A potem to zwyczajnie podpalić. Musieli nienawidzić. Inaczej nie umiem tego wytłumaczyć.

U ujścia Sawy płonęły pojedyncze światła. A dalej niebo łączyło się z ziemią wielką smugą ciemności…

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
(To oczywiście nie jest Belgrad – ale Serbia i Dunaj już jak najbardziej)