solanka

Solianka (solanka) w Białowieży – test

Solianka czy może raczej solanka to zupa kuchni wschodniej (rosyjskiej lub ukraińskiej). Ponoć gotowano ją na wiejskich zabawach – każdy z uczestników miał obowiązek przynieść jakiś składnik. Stąd ilość ingrediencji w przepisach może nieco dziwić. Podstawą zupy są z reguły: kilka rodzajów mięsa (często podroby), ogórki kiszone (plus woda po nich), pomidory i oliwki. Reszta według uznania.
W Białowieży solanki można spróbować w kilku miejscach. Ja wybrałem dwa lokale, które jak do tej pory nie gościły w moich testaOLYMPUS DIGITAL CAMERAch.
Restauracja Stoczek (ul. Waszkiewicza) to miejsce stosunkowo nowe, powstała w zeszłym roku. Eleganckie wnętrze przypomina wiejski dworek, lecz unika częstego w takich symulakrach kiczu. Z menu wybieram solankę na baraninie (jest jeszcze do wyboru wersja rybna). Zupa pojawia się na stole po 3 minutach! Trudna powiedzieć, czy miałem tylko szczęście, ale nastroiło mnie to do posiłku bardzo pozytywnie. A dalej było już tylko lepiej. Solanka faktycznie jest na baraninie, jest kwaśna (tak jak powinna być), dobrze doprawiona z drobnych „kwiatkiem” śmietany. W środku pływa kilka kawałków kiełbasy, i to jakiej kiełbasy! Nie jestem zaskoczony gdy dowiaduję się później, że Restauracja Stoczek sama wyrabia wędliny. Porcja jaką otrzymujemy wystarczy do najedzenia się, a dla prawdziwych głodomorów może stanowić początek wschodniej uczty. Gdybym miał trochę pomarudzić, to powiedziałbym że mięsa mogłoby być odrobinę więcej, a cena ciut niższa. Jednak biorąc pod uwagę, że Stoczek to zdecydowanie restauracja z klasą, a nie kolejna jadłodajnia, kwestia ceny musi zejść na plan dalszy.
Porcja: ok. 200 g.

Cena: 17 zł.

Subiektywna ocena: 9/10

Drugą tego rodzaju zupę zjadłem w restauracji „Parkowej”. Lokal mieści się w budynku Muzeum Białowieskiego Parku Narodowego, wnętrze kojarzy się z dawnymi stołówkami, choć efekt poprawią dobrze wkomponowane w ściany zdjęcia przyrody. Czekając na posiłek słyszę jak kelnerka przyjmuje zamówienia ze stolika obok. Na pytanie o solankę, pada odpowiedź „to taka zupa, trochę gulaszowa”. No cóż, przyznam szczerze, że nieco mnie to dziwi, postanawiam się jednak nie zniechęcać. Po jakiś 10 minutach bardzo miła pani przynosi mi niewielką miskę. Jestem zdziwiony, bo wedle menu zupy powinno być 350 g. Ale po chwili wszystko się wyjaśnia – solanka z restauracji „Parkowej” jest niesamowicie gęsta. To w zasadzie samo mięso! Przyznam szczerze, że to bardzo przyjemne zaskoczenie. Tym bardziej, że zupa jest porządnie doprawiona (podana raczej na ostro niż słono) i niezwykle sycąca. Niestety wprawdzie jest tu sporo warzyw, łącznie z ogórkami i oliwkami, to jednak nie wyczuwam wody po ogórkach. Zupa faktycznie orbituje w stronę gulaszu z ogórkami – choć czy to wada? W sumie nie, ale kuchenni ortodoksi mogą być rozczarowani. Na pewno nie rozczaruje cena. Zupa jest jej warta.
Porcja: ok. 350 g.

Cena: 10 zł.

Subiektywna ocena: 7/10

Podsumowując – Restauracja Stoczek to bez wątpienia pierwsza liga. Cena dość wysokie, ale porcje większe niż w „Carskiej”. Trzymam kciuki za przyszłość tego lokalu, bo zdrowa konkurencja zawsze wychodzi klientom na zdrowie. Restauracja Parkowa zaś to średnia klasa – miejsce gdzie za niewielką cenę, możemy spróbować lokalnych potraw i naprawdę się najeść. Stoczek polecałbym na romantyczny kolację we dwoje, Parkową na pożywny posiłek po powrocie z męczącego spaceru po puszczy.